Psychologia inwestowania na giełdzie to temat rzeka. Podobną rzeką jest sztuka radzenia sobie z emocjami. Niestety z emocjami jest tak, że nigdy ich się nie wyzbędziemy. Można się jedynie uczyć jak je opanować i wykorzystać. Czasem problemem nie są emocje same w sobie a pewne schematy myślowe, które siedzą w naszej głowie. Z doświadczenia wiem, że to one właśnie potrafią bardzo skutecznie sparaliżować wielu inwestorów.
O tych właśnie psychologicznych pułapkach chciałem dziś napisać. Będzie mowa o pewnych utartych schematach myślenia, które mogą tak zawładnąć naszą głową, że będzie nam ciężko robić postępy w inwestowaniu albo po prostu staniemy się zbyt ostrożni i strach skutecznie sparaliżuje nas przed działaniem.
3 Psychologiczne pułapki na giełdzie
1.Czekam na bessę. Nie kupuję szczytu
Nieważne, w którym momencie rozpoczynasz swoją przygodę z giełdą, na pewno często patrzysz wstecz na wykresy i zastanawiasz się jak byłoby wspaniale, gdybyś kupił akcje na dnie ostatniej bessy. Patrzysz na rok 2003 lub 2009 i myślisz sobie, żebym wtedy zainwestował zarobiłbym fortunę. Próbujesz swoich sił i zamiast tych 100% czy 200% zwrotu na poszczególnych akcjach musisz zadowalać się mniejszymi zyskami. Od czasu do czasu zdarza się wpadka i Twoje ciężko zarobione pieniądze znikają.
Wiem, że wielu inwestorów myśli sobie, że może lepiej oszczędzać gotówkę i poczekać na bessę. Wtedy właśnie chcą kupić akcje – kiedy będą one znowu tanie. Podejście samo w sobie nie jest złe. Problem polega na tym, że nie wiemy kiedy będzie następna bessa. Nie wiemy również, jak to jest kupować w bessie bo w większości przypadków nigdy jej nie doświadczyliśmy. Skąd mamy mieć pewność, że odważymy się kupować akcje, w momencie kiedy każdy odradza ich kupno? Dookoła będą Nas bombardować informacje, że to już „koniec świata” a giełda nigdy nie odbije. Prawda jest taka, że odbije się prędzej lub później, bo tak wynika z danych historycznych i nie ma powodu, żeby w to nie wierzyć.
To, co chciałbym przekazać to, że czekanie na bessę na pozór wydające się być dobrym pomysłem może być zgubne. Lepiej być na rynku i uczyć się na nim grać, zgodnie z powiedzeniem jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Nie warto tracić czasu na czekanie na wymarzony rynek. Na zbudowanie fortuny potrzeba czasu a akcje rosną powoli. Jeżeli przetrwasz na rynku, to w końcu nadejdzie bessa i wtedy będziesz dokładnie wiedzieć, że trzeba kupować. Jak to mówią amerykanie nastanie czas to buy with both hands.
2. Trend się zaraz odwróci
Przyglądając się historii giełdy łatwo zauważyć, że trendy wzrostowe trwają o dużo dłużej niż trendy spadkowe. Wzrosty również zazwyczaj są dużo wolniejsze niż spadki, które mogą przybierać nawet formę panicznych wyprzedaży. Dlaczego więc mimo posiadania tej wiedzy, tak wielu inwestorów jest sparaliżowanych w momencie otwierania transakcji bojąc się, że trend zaraz się skończy? Strach przed kupnem na szczycie potrafi sparaliżować. Konsekwencje są takie, że inwestorzy czekają wtedy na trend spadkowy. Nie można jednak czekać w nieskończoność, co skutkuje podejmowaniem decyzji o kupnie wciąż w trendzie spadkowym i niestety na długo zanim ten na dobre zdążył przerodzić się ponownie w trend wzrostowy.
Trendy szczególnie wzrostowe się tak łatwo nie odwracają. Naprawdę warto się do nich podłączać. Nie ma co czekać w nieskończoność.
3. Konsolidacja – brak trendu
Ta pułapka jest szczególnie typowa dla grających na polskiej giełdzie. Z mojego doświadczenie giełda w Warszawie, jak żadna inna, ma tą tendencję do popadania w konsolidację i trwania w niej miesiącami.
Tacy inwestorzy trwają zazwyczaj w przekonaniu, że gdyby na giełdzie był jakiś trend mogliby grać z trendem. A czemu na przykład nie wykorzystać tego czasu na naukę gry w konsolidacji, która wbrew temu, co się wszystkim wydaje, jest dość bezpieczną metodą gry na giełdzie? A może warto rozejrzeć się w około i poszukać innego rynku lub klasy aktywów gdzie trend jest bardziej wyraźny?
Zawsze gdzieś na świecie jest jakiś trend trzeba ich tylko szukać, takiej rady udzielił mi ktoś, kto nigdy nie inwestował sam na giełdzie i muszę przyznać, że miał całkowitą rację. Jednak o tym jak takich trendów szukać napiszę kiedyś oddzielny wpis.